Choćby w siódemkę, AKP nigdy nie pęknie. Może nie strzelamy tego typu goli - http://youtube.com/watch?v=MEqmRpGphXA - a na Jelonki Park nie przychodzi aż tylu naszych fanów - http://zarod.zdjecia.polska.pl/gal/245/79/245/med.jpg - ale wciąż potrafimy znajdować receptę na zwycięstwa i potem jarać się tym, pisząc durne relacje do netu. Tym razem po brzydkiej jak sto diabłów kopaninie zostawiliśmy w tyle Contownię. Wynik 5-2 poszedł w świat, a co do jakości gry - nie jesteśmy podopiecznymi Hannu Lepistö żeby przejmować się punktami za styl.

Trzy z pięciu goli dla popularnych Akapian to klasyczne wciepy z pół metra do pustej świątyni. W ten sposób egzekwował na 1-1 i 2-1 Mogiel oraz na 5-2 Franek. - Ustawiłem się przy dalszym słupku, niczym na Powstańców Śląskich na spóźnione 106, a piłka sama mnie poszukała. Na bomby z drugiej linii, podania szpagatem, przewrotki i fiflaki przyjdzie jeszcze czas - tłumaczył po meczu zmęczony kapitan.

Contownia pokazała pazur. Około 10. minuty napoczęli wynik po prostopadłym podaniu z głębi pola i strzale między parkanami niezdecydowanie interweniującego Bolimie (to już czwarty golkiper AKP w czwartym meczu!), a tuż po przerwie wyrównali na 2-2 po bliźniaczej akcji i przytomnym lobie. - Do obu piłek wyszedłem jak baba po chrust. Wstyd mi tych kartofli - przyznał skruszony Brelok, który puścił dokładnie dwa z dwóch strzałów przeciwników, a do stroju bramkarza wkomponował gustowną jarmułkę.

Wobec braków kadrowych, w wieczór poprzedzający mecz zakontraktowaliśmy naszego człowieka Piero z Ligi Żoliborskiej. Zagrał on bardzo dobrą partię, imponując rozwagą w szykach defensywnych. Przy golu na 3-2 popisał się kapitalną kilkudziesięciometrową dzidą do Mariusza, który pasówką z powietrza przechytrzył ostatnią instancję "Geometrycznych". Mario dołożył w to słoneczne popołudnie jeszcze jedno trafienie, stając się szczęśliwym posiadaczem dziewięciu bramek w czterech grach. Znacie drugiego takiego?!

Na przerwanie sympatycznej passy AKP ostrzy sobie zęby Mazowsze. Spektakl w najbliższy weekend w samo południe. Oby dopisała frekwencja, bo Mazowszanie przychodzą w sile, jakby grali w rugby.

LICZBA MECZU

0 - tyle razy w trakcie spotkania przejechał po pobliskich torach pociąg osobowy.