Piękne listopadowe popołudnie, gdy hejnał mariacki daje znak do ataku drużynie AKP, która to kolejny raz zdobywa trzy punkty, okazał się bardzo pechowy dla szczelnej jak uszczelka obrony z Zacisza. Uszczelka jednak musiała być nieszczelna, ponieważ osiem bramek popłynęło nurtem.

Gdy jechałem na rowerze, to wynik szybciutko otworzył Knajder, który chciał utrzymać dobra formę z ŻLSP i po sprytnym zagraniu Mózga Cendrinho zdobył pierwszego gola. Jednak to było za mało, ponieważ Knajder do samolubnych ludzi się nie zalicza i tym samym zrewanżował się jego asystentowi. Popularny MC sprzedał mu Tima Lobbingera, bramkarz mógłby od niego pożyczyć pewien atrybut jakim jest tyczka, ale i tak by wiele nie zdziałał.

Jednak dwie bramki różnicy dla ambitnej drużyny z Bielan i nie tylko to zdecydowanie za mało. Szybki rajd przeprowadził Mazur, kończąc go strzałem. Bramkarz był na posterunku, jednak przy dobitce debiutującego (w tym sezonie, bo grał już w AKP nawet w I lidze) Łady mogł już tylko powoli zacząć wsteczne odliczanie.

Widząc poczynania swoich kolegów, Wiru nie chciał być od nich gorszy i precyzyjnym strzałem pokonał zdezorientowanego keepera gości. Wtedy to wdało się rozluźnienie w nasze szyki - po głupiej stracie w środku boiska tracimy bramkę. Cóż, nawet wszechobecny Gilar nie mógł zapobiec utracie bramki.

Gdy się wydawało, że Zacisze schodzi na odpowiednia drogę, dostaje w policzek, tracąc piątą bramkę. Piero przeprowadza rajd, mijając dwóch zawodników i po szczurowatym strzale piłka znajduje się w odpowiednim miejscu. Kilka minut później znów o sobie przypomina Mózginio zdobywając kolejnego gola po wyłożeniu piłki jak na tacy od Wira. Kelnerskie zwyczaje jednak nie należą do niego, ponieważ ładnie przechodząc dwóch rywali, będąc w przewadze w polu karnym trzema zawodnikami, zachował się jak typowy Samson - huknął mocno jak i niecelnie, płosząc ptaki z okolicznych drzew. Jednak, jak to mówią, śmiech to zdrowie, ponieważ wielu zawodnikom po tym zagraniu cieszyło japki jak małe dzieci w piaskownicy. Jednak tego popołudnia było nam mało. Przedostatnią bramkę dokłada Mario po asyście Przema, a dzieło zniszczenia tego dnia kończy Mogiel po asyście Knajdra. Jak to przystało na kapitana, posprzątał FC Bródne Zacisze, które juz nie jest bródne tyle co przedziurawione osiem razy.

Liczba meczu: 8 - tyle strzeliliśmy najwięcej bramek w tej rundzie.

Od autora (bez autoryzacji): "Stać mnie na lepsze, ale nie jest złe. Za dużo bramek musiałem opisać, więc nie mogłem się zagłębiać w szczegóły. Musimy zdecydowanie mniej strzelać."